poniedziałek, 8 grudnia 2014

ROZDZIAŁ 5

-Miałem straszną ochotę zasmakować waszej krwi-Hidan oblizał wargi, uśmiechając się kpiąco. Stąpaliśmy po czerwonym dywanie, który rozłożony był wzdłuż korytarza. Ta część zamku w której teraz się znajdowaliśmy, była bardziej zadbana niż poprzednia. Zero zapachu stęchlizny, zero wilgoci i co najważniejsze-czuć znaczną różnicę temperatury. Z zainteresowaniem spoglądałam na kolejne mijane obrazy przedstawiające krwawe walki. Co jakiś czas pojawił się nawet czyiś portret, jednak przeważała znaczna ilość tych brutalniejszych dzieł, a nawet i nagich kobiet.
Powoli zapominałam już o sytuacji sprzed chwili, a wszystko dzięki szybkiej regeneracji ciała. Sama już nie wiedziałam czy to jakiś chory dar, czy zostałam przeklęta będąc jeszcze niemowlakiem. Jedynie czego byłam w tej chwili pewna to to, że moim jedynym wybawieniem od fali nagłych pytań pałętających się w głowie była Mako, która spierdoliła mi w nieznane. Nie wiedziałam już co mam o tym wszystkim myśleć, było tego zbyt wiele, i wiedziałam że to jeszcze nie koniec niespodzianek. Z jednej strony czułam ogromną nienawiść, a z drugiej, miałam cichą nadzieję że na pewno miała jakiś ważny powód opuszczając mnie. Bo w końcu po jaką cholerę wychowywała mnie? Darzyła miłością, uczyła życia? Bronić się i walczyć?! Ona wróci! Musi po mnie wrócić!
Ouch.
Chyba zaczynam wariować.
Wzięłam cichy głeboki wdech.
-Ilu was jest?-Hidan spojrzał na mnie spod byka. Dopiero teraz mogłam mu się bliżej przyjrzeć-owalna twarz i regularne rysy, jasne oczy, cienkie brwi, delikatna cera, gęste szare włosy zaczesane do tyłu. Przystojny, ale nie w moim typie. Opaskę z emblematem swojej wioski zawiązał wokoło szyi, a kosę z trzema ostrzami którą szczerze nienawidziłam, dumnie trzymał w ręce. Na piersi lekko podskakiwał łańcuszek z zawieszonym na końcu znakiem.
-Dziewięciu napalonych ogierów, i jedna dziw...kobieta-niemalże wypluł ostatnie słowo z ust. Spojrzałyśmy z Yumi na siebie.-Nie, nie bzykamy jej, należy do Lidera.-pacnęłam się ręką w czoło, a Yumi głęboko i dobitnie westchnęła. Jeżeli inni są tacy sami jak on, to przyrzekam, że znajdę jakikolwiek sposób na wyzbycie się nieśmiertelności, a potem skoczę z mostu.
-Nawet nam to na myśl nie przyszło.-burknęła różowo włosa wydymając usta.
-Dobra spierdalać, mam już dość bab-warknął odwracając się energicznie w naszą stronę, co dosłownie nas zamurowało. Ten chłopak był nie do ogarnięcia-Kakuzu da wam klucz do pokoju-wyminął nas znikając za ciemno brązowymi drzwiami. Zamrugałam kilka razy oszołomiona.
-Jaki kurwa Kakuzu?-spytałam, Yumi wzruszyła ramionami ostrożnie wychylając głowę zza zakrętu.
-Ty, tam ktoś siedzi. Idziemy?-spojrzała na mnie. Poszłam w jej ślady zaglądając ostrożnie. Przy stole, który był na przeciwko wejścia przy ścianie, zauważyłam dwóch mężczyzn. Jeden siedział do nas tyłem, a sama długość dzieląca nas sprawiła, że nie potrafiłam go dobrze dostrzec. Drugiego bez problemu poznałam-był to zamaskowany mężczyzna z polany.
-Wolałabym nie. Ale mus to mus. Idziemy.-jak jeden mąż ruszyłyśmy dumnie przed siebie
Pomieszczenie na pierwszy rzut oka przypominało salon-bardzo przytulny salon, który od razu przypadł mi do gustu. Po prawej stronie, zaraz przy ścianie, stała brązowa sofa, która mimo licznych dziur i zabrudzeń, wydawała się być w miarę wygodna. Na środku niezbyt urodziwej podłogi, zrobionej ze starych desek, leżał okrągły czerwony dywan, ze złotymi zdobieniami. To, co spodobało mi się najbardziej, to duży kominek w którym teraz iskrzył dumnie ogień. Był umiejscowiony przy ścianie na przeciwko sofy. Po lewej stronie zauważyłam kręte schody prowadzące w górę. Całość pomieszczenia przyozdabiały dwa filary stojące po obu stronach pokoju, duże, brudne i popękane okna nad stołem, oraz ogromny obraz na ścianie obok kominka i sofy, przedstawiający oczywiście krwawą rzez w lesie. Dopiero teraz zwróciłam większą uwagę na dwóch mężczyzn siedzących przy stole-jak się okazało-grających z zapałem w karty. Odchrząknęłam cicho, podchodząc z Yumi bliżej, na co siedzący do nas tyłem muskularny członek Akatsuki, odwrócił się. Z wyglądu przypominał rekina, szczególnie jeśli chodzi o kanciaste rysy twarzy, niebieski kolor skóry, niewielkie oczka, skrzela oraz białe, ostre zęby które teraz pokazywał w całej okazałości. Włosy miał ułożone na kształt płetwy rekina. Ogółem miał przyjazny wygląd, co bardzo mi się spodobało. Jego ciemnoskóry towarzysz nawet nie zaszczycił nas wzrokiem. Na głowie wciąż miał biały kaptur, a na twarzy czarna maskę, która odsłaniała jedynie soczyście zielone oczy. Skrzywiłam się zdając sobie sprawę że nie posiadał źrenic, a twardówki miały kolor czerwony. To był naprawdę nieprzyjemny widok.
-Co tam? Wy to chyba do Hidana?-spytał niebiesko skóry uśmiechając się do nas zadziornie. Gdybym spotkała go na ulicy, nigdy bym nie pomyślała że może być on przestępcą rangi S.
-Nie, my do Kakuzu-Yumi niemalże warknęła, a jej policzki przybrały kolor dojrzałego pomidora. Zamaskowany osobnik wreszcie zaszczycił nas wzrokiem, po czym bez słowa rzucił w naszą stronę zardzewiały klucz, który ledwie co różowo włosa złapała.
-A więc to nasze nowe koleżanki. Kisame jestem.-odezwał się znowu ten pierwszy. Spojrzałam niepewnie na Yumi która była również zdziwiona co ja. Jedyna osoba ktora dała mi nadzieję na przetrwanie tutaj, stał się właśnie Kisame.
-Wypierdalać, jesteśmy zajęci-podskoczyłyśmy obie gdy Kakuzu nagle huknął w naszą stronę. Zacisnęłam jedną dłoń w pięść, a drugą złapałam zdezorientowaną Yumi za rękę, by jak najszybciej stąd odejść. Nie chciałam przebywać w jednym miejscu z tym psycholem, bo jeszcze będziemy zmuszone walczyć o nasze życie, a tego w tej chwili wolałabym uniknąć.
-Schodami w górę, trzecie drzwi po prawej!-krzyknął za nami Kisame. Ostatni raz spojrzałam na rekina, który ani trochę nie zmienił wyrazu twarzy. Kiwnęłam mu z wdzięcznością głową, ruszając krętymi schodami na górę, by obejrzeć nasze nowe lokum.
Cichy zgrzyt, i skrzypnięcie otwieranych drzwi rozniosło się po całym korytarzu, na którym jak mniemam, znajdowały się same sypialnie. Gdy pokój ukazał się nam cały, jego widok kompletnie odebrał nam mowę.
Na drewnianej podłodze otuloną warstwą kurzu, walały się papierki, druty, kamyki, nawet i kałuża wody się znalazła, a na widok zapajęczonych okien które były na wprost wejścia, przeszedł po mnie niekontrolowany dreszcz obrzydzenia. Widząc że pod białymi prześcieradłami skrywały się meble, w duchu już zaczęłam się modlić, by były chodź trochę użyteczne. Takiego widoku to się nie spodziewałam. Yumi ostrożnie weszła w głąb pomieszczenia oglądając wszystko dokładnie.
-Przydałaby się jakaś miotła-przejechała palcem po kamiennej ścianie, krzywiąc się na widok brudu- najlepiej to dwie, szmata z wodą i myślę że jakoś to ogarniemy.
-TOBI POMOŻE!-słysząc krzyk zaraz przy uchu, pisnęłam odskakując, potykając się i upadając wprost na okurzoną podłogę. Wszyscy zaczęliśmy kaszleć gdy zewsząd zawirował nadmiar pyłku.-Tobi to dobry chłopiec. Tobi nie chciał wystraszyć.-spojrzałam przed siebie gdy nieco tego cholerstwa opadło z powrotem na swoje miejsce. W progu stał chłopak w pomarańczowej masce, która odsłaniała przez otwór tylko jedno oko. Ubrany w płaszcz Akatsuki, trzymał w jednej ręce kurczowo niebieskie wiaderko jak mniemam z wodą, na którym zawieszona była szmatka, w drugiej natomiast dwie miotły, co jeszcze bardziej mnie zdziwiło. Yumi klasnęła radośnie w ręce podchodząc do chłopaka, czy jak on to mówi-Tobiego.
-Dziękujemy ci chłopczyku za pomoc-zabrała od niego narzędzia.-dalej poradzimy sobie już same-uśmiechnęła się słodko trzaskając drzwiami zaraz przed jego nosem. Z szeroko otwartymi oczami odwróciła się do mnie-Ja pierdole, co to było?-szepnęła kładąc na ziemi wszystko. Wstałam pospiesznie oklepując tyłek z kurzu.
-Nie wiem sama co mam o tym wszystkim myśleć-również szepnęłam.-To dzieje się za szybko, ja tutaj zwariuję.-jęknęłam łapiąc za jedną miotłę-bierzmy się do roboty, chcę to już mieć za sobą.
I tak oto po zamieceniu wszystkich przebrzydłych pajęczyzn z kątów, pozbyciu się przścieradeł-które odebrał od nas nasz nowy kolega Tobi, upierając się tym że, cytuje: ,,Tobi lubi pomagać. Tobi to dobry chłopczyk!,,I tak w kółko i kółko...-oraz po wypucowaniu wszystkiego na błysk, spocone i zmęczone do granic możliwości leżałyśmy rozwalone na podłodze. Pokój wyglądał teraz o niebo lepiej, a mahoniowe zdobione meble okazały się być idealne, co bardzo mnie ucieszyło. Dwa łóżka połączyłyśmy ze soba, stawiając po prawe stronie od wejścia, duża szafa zajęła swoje miejsce po lewej stronie, z wielkim szokiem odkrywając że nie mamy żadnych ubrań-nie licząc kilka gratów w plecaku Yumi-stolik stał pod oknem, odbijając blask księżyca który chwilę temu pojawił się na czarnym niebie. Wśród tych wszystkich gratów znalazł się nawet bordowy dywam w kształcie kwadratu, ktory świetnie dopełniał cały pokój, i sprawiał wrażenie przytulnego. Przez chwilę nawet zapomniałam, gdzie tak naprawdę się znajdujemy.
-Nie sądzisz że to troche dziwne?-spytałam po chwili ciszy, która mile koiła nasz umysł. Yumi przechyliła w bok głowę, patrząc na mnie soczyście zielonymi oczami.-No to, że udało nam się przeżyć, że w organizacji Akatsuki których boją się niemal wszyscy, są osoby mile do nas nastawione-różowo włosa ponownie przeniosła wzrok na sufit.
-Mamy po prostu takie jakieś głupie szczęście-odparła po chwili-może inni nie będą tacy, sama widziałaś jaki jest Hidan, upierdliwy z niego typ-podniosła ciało z podłogi, siadając po turecku-a ten Kakuzu? Cholera, jego to się naprawdę boję...chodź przyznam że dzięki niemu jeszcze oddycham...
-Nie wspominając o Liderze który nieźle mnie wytarmosił-wtrąciłam, wykrzywiając usta w grymasie. Na samo wspomnienie jego pustych oczu, po ciele przechodził niemiły dreszcz, a głowa nieświadomie zaczynała pulsować ognistym bólem.
-No o nim to nie wspomnę, sama jego obecność mogłaby zabić-szepnęła rozglądając się na boki, czy aby nikt nas nie podsłuchuje. Zaśmiałam się cicho wstając na proste nogi. Podeszłam do okna spoglądając na góry ukryte w ciemnościach.
-Damy radę. Może tutaj wcale nie jest aż tak źle?-szepnęłam cicho. Poczułam uścisk na ramieniu.
-Nie zadręczaj się, co będzie to będzie. Po prostu bawmy się dobrze, i uważajmy by nie stracić czasem głowy-spojrzałam na Yumi, i obie wybuchłyśmy śmiechem. Nie pamiętam chwili, w której nasza nić przyjaźni zacisnęła się na gruby supeł, ale byłam pewna że oddałabym wszystko, byleby była bezpieczna. Stałyśmy się przyjaciółkami w zaledwie kilkanaście godzin, a czułam jakbym znała ją całe swoje życie. To jest piękne uczucie, którego nigdy wcześniej nie zaznałam.
-Mam pomysł!-Yumi klasnęła w ręce.
-Jaki?-oparłam dłonie na biodrach.
-Chodź ze mną, coś ci pokażę-nie zdążyłam słowa powiedzieć, a różowo włosa złapała mnie za rękę ciągnąć gdzieś za sobą. Nie chciałam robić niepotrzebnego hałasu, szczególnie na piętrze gdzie możliwe że śpi cała zgraja Akatsuki-chociaż miałam cichą nadzieję że może wcale tak nie jest-więc potulnie szłam za towarzyszką. Gdy powoli zeszłyśmy z krętych schodów, obie ostrożnie obadałyśmy salon, który teraz oświetlany był przez pochodnie a w kominku dopalały się ostatnie okruchy drewna. Muszę przyznać, że nocą wyglądał bardziej potulnie niż za dnia. Nie widząc żywej duszy, co było dla mnie wręcz dziwne, pędem ruszyłyśmy przez korytarz który mijałyśmy kilka godzin temu.
-Gdzie ty mnie cholero prowadzisz?-szepnęłam z wyrzutem, na co ta jedynie przyłożyła palec do ust nakazując bym się uciszyła. Co za wstrętne babsko. Nawet nie wiedziałyśmy czy wolno nam tu przebywać. A gdyby ktoś nas złapał? Nawet nie chcę wiedzieć co by z nami było, bo szczerze mam już dość kłopotów jak na jeden dzień.
Po przejściu korytarza, zaczęłyśmy wspinać się po schodach w górę, jak mniemam jakieś dwa piętra, aż w końcu wyszłyśmy w jakimś holu, który szczerze ani trochę go nie przypominał. Nie było tutaj żadnych mebli, czy innych pierdół, nie było nawet żadnego syfu. Jedynie co tutaj można było dostrzec to bujna roślinność oplatająca ściany zamku, i drzewo. Tak, drzewo które rosło na środku pomieszczenia, otoczone ceglanym murkiem. Niemożliwe? A jednak.
-No chodź-pisnęła wskazując na półkoliste wejście do kolejnego pokoju, w którym przeważał błękitny snop światła. Zafascynowana, jak w transie ruszyłam przed siebie, a widok jaki tam zastałam kompletnie mnie zaskoczył. Obróciłam się w około swojej osi ręką próbując złapać świetliki, których było tutaj naprawdę wiele, a blask księżyca oraz pnącza okrywające kawałek tegoż pomieszczenia, dodawały niesamowitego piękna. Yumi rozradowana i zafascynowana tak samo jak ja wygodnie usadowiła się na sofie.
-Nie sądziłam że nocą jest tutaj aż tak bajecznie-szepnęła, błyszczącymi oczami podążając za świecącymi punkcikami.
-A ja nie sądziłam że w ogóle mogą istnieć takie piękne rzeczy-odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy. Spojrzałam na krajobraz który rozprzestrzeniał się na wprost nas. Przymrużyłam oczy, a moja radość natychmiastowo zniknęła, zastępowana stopniowo przerażeniem i szokiem. Myślałam że to koniec niespodzianek na dziś, a jednak życie może zaskoczyć.
-Amira, co jest?-spytała różowo włosa łapiąc mnie za ramię. Spojrzałam na nią otwierając usta, jednak szybko je zamknęłam, a wzrok znowu skierowałam przed siebie-Amira...?- podeszłam niebezpiecznie blisko urwiska wciąż dokładnie analizując w głowie to co widziałam.-Błagam cię, nie strasz mnie!-warknęła, stając obok mnie. Świetkiki nerwowo zawirowały w powietrzu, rozlatując się.
-Yumi, ja miałam sen-zaczęłam niepewnie-w tym śnie była ta świątynia, ten sam most a nawet i wodospad-Hosokaya przyglądała się tym wszystkim rzeczom skąpanych w ciemności.
-Co było w tym śnie?-jej cichy głos odbił się echem w mojej głowie, w której zaczynało już szumieć od natłoku zdarzeń.
-Nie wiem, jakaś przepowiednia...tak myślę...
-A więc idziemy tam-kolejny raz chwyciła mnie za rękę patrząc w dół-tędy będzie szybciej-moje oczy w tej chwili wyrażały jedynie szok.
-Oszalałaś? Zabijemy się!-warknęłam w jej stronę. Pacnęła mnie pstryczkiem w czoło.
-Idiotko, jesteś nieśmiertelna-zaśmiała się pod nosem, a ja poczułam jak moje policzki przybrał rumieniec wstydu-Zanim znajdziemy wyjście w tym labiryncie, prędzej zejdziemy stąd-wskazała palcem w dół-widzisz te liany? Wiją się do samej ziemi-przejechała palcem po murach-od tego dziwnego drzewa.-teraz spojrzała na mnie-Więc?
-No dobra. Ale błagam, masz być ostrożna.
Yumi zasalutowała, łapiąc za pnącza, i odbijając się od ziemi skoczyła w dół. Serce zabiło mi mocniej, a z ust wydobył się cichy pisk. Widząc jak różowo włosa z chytrym uśmieszkiem na twarzy odbija się nogami od murów zamku, odetchnęłam z ulgą. Ta dziewczyna jest nieobliczalna. Spojrzałam przed siebie ponownie. A sądziłam że to jedynie głupi nic nie znaczący sen. Co jeszcze mnie tutaj spotka? Czy ten zamek ma coś wspólnego ze mną?
Złapałam za jedną z lian chcąc iść w ślady zielonookiej. Widząc jak jedna z roślin przeciera się o ostre zakończenie ściany, zatrzymałam się w pół kroku. Przechyliłam głowę, z zainteresowaniem wędrując wzrokiem wzdłóż rośliny. Widząc szczupłe ręce kurczowo trzymające ową linę, moje serce na moment przestało bić.
-Yumi, uważaj!-krzyknęłam gdy roślina rozerwała się, a różowo włosa zaczęła spadać w dół.
Bez zastanowienia skoczyłam za nią.


_________________

Długo mnie nie było, ojj bardzo długo. Przepraszam was za to :)






3 komentarze:

  1. Hej. ;)
    Nie wiem czemu, ale zawsze po przeczytaniu Twojego rozdziału jestem jakoś pozytywnie nastawiona. Mimo zdarzeń itp miło mi się czyta o dziewczynach. Wiadomo , nie zawsze trzeba lubić bohaterki danego opowiadania, ale tutaj jakoś tak nwm, darze sympatią Yumi i Amire :)
    Prócz tego strasznie fajnie piszesz, czytając nic mnie nie denaerwuje, czytam płynnie, błędów też nie zauważyłam.
    Tak myślałam, że Kisame będzie tym przyjaznym. I dobrze, pasuje to do niego. Już wspominałam, ale się powtórze, ogromnym plusem jest to, że nie zrobiłaś nagle miłej organizacji ciot, zamiast morderców, tylko w tym pokoju jak dziewczyny rozmawiały zaznaczyłaś, że się boją akasiów i prawidłowo. ^^
    Nwm czemu ale wchodziłam na Tw bloga już ostatnio, a dopiero teraz wyświetlił mi się rozdział 5.
    No nic z niecierpliwością czeekam na następny rozdział. ^^
    Dobra, kurczaki pisz bo się doczekac nie mogę no <3
    No i weeny życzę ogromnej ;p

    OdpowiedzUsuń
  2. A i zapomniałam. Nie wiem czy bierzesz w tym udział , ale nominowałam Cię do Liebster Blog Award. :D
    Wszystkie informacje i pytania znajdziesz tutaj :
    http://arysja.blogspot.com/p/liebster-award_77.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej, bardzo podobają mi się twoje blogi. Nie mogę się doczekać kolejnej notki. Nominowałam Cię również do Liebster Blog Award. Więcej informacji u mnie

    OdpowiedzUsuń